środa, 7 grudnia 2016

Czas podsumowań - listopad 2016




Miesiąc z małą ilością kilometrów. Po ważnym starcie w Palermo, do którego solidnie się przygotowywałem, musiałem trochę odpocząć. Dwa tygodnie bez biegania, aby zebrać siły na kolejne przygotowania. Listopad na pewno zapadnie w mojej pamięci dzięki super wyprawie do Palermo. Piękne widoki, super atmosfera i fajna ekipa :-) Takie wycieczki lubię. Mimo trudnej trasy, mój drugi maraton w życiu ukończyłem z rekordem życiowym. Po tym biegu trochę bardziej polubiłem dystans maratonu :-) 26.11.2016 rozpoczął się cykl biegów Grand Prix Zagłębia Miedziowego. W tym roku jest aż 10 startów. Po dwóch tygodniach przerwy, wybiegałem w Pielgrzymce 52 miejsce.

Kolejny miesiąc to kolejny cel, kolejne wyzwanie i przygotowania pod kolejny start. O tym poinformuję już wkrótce.

Tak liczbowo wygląda miesiąc listopad




wtorek, 15 listopada 2016

Maratona Di Palermo - relacja z biegu i pobytu

Cała wyprawa rozpoczęła się w piątek. Grupą 11 osobową wylecieliśmy z lotniska w Berlinie do Palermo. Lot trwał 2:30, czyli zgodnie z planem i na miejscu byliśmy po godzinie 16. Samo lotnisko robi spore wrażenie, przede wszystkim widoki.


Widok z lotnisko w Palermo

Odbiór bagaży, zakup biletów aby udać się do hotelu w celu zostawienia bagaży. Chcieliśmy zdążyć odebrać pakiety, żeby sobota była dniem zwiedzania. Po 30 min dojechaliśmy do centrum, gdzie sprawnie znaleźliśmy nasz nocleg. Udaliśmy się na stadion i odebraliśmy pakiety. Spokojnie mogliśmy zacząć wieczorne zwiedzanie Palermo. Jednym miejscem, które zobaczyliśmy był port.

Port in Palermo called Cala


Sobota to dzień zwiedzania miasta, mieliśmy w planach zobaczyć kilka ciekawych miejsc. Pierwsze co się rzuca w oczy to jak miasto jest zaniedbane i zaśmiecone. Widać, że brak dobrego gospodarza. To zapewne jeden z minusów tego miasta. Reszta to już raczej same pozytywne wrażenie. Uroku miastu dodają wąskie uliczki i ta stara architektura. Popularne ulice via Roma i Corso Vittorio Emanuele tętnią życiem. Jeśli się jest w Palermo, warto się nimi przespacerować. 

Udaliśmy się w pierwszej kolejności do Wesołej Katedry. Bogato zdobiona, jest najważniejszym budynkiem okresu normandzkiego w mieście. Z dachu katedry jest piękny widok na góry.




Z dołu katedra też prezentuje się okazale.


Dalej zrobiliśmy dwie grupki aby zobaczyć to co każdy chciał. Ja wybrałem się na Katakumby w konwencie kapucynów w Convento dei Cappucini. W podziemiach zostało pochowanych ponad 8000 osób, których szczątki dziś są wystawione na widok publiczny. To miejsce robi wrażenie. 
Po zwiedzaniu udaliśmy się na pasta party. Pyszny makaron z sosem bolognese, który można było jeść do woli :-) Na koniec zostawiliśmy sobie piękną plaże Mondello. Zobaczcie sami.



Sobota była aktywna, co mogło się skończyć niedobrze w niedziele.Wieczorem udaliśmy się na wypoczynek do hotelu aby na rano być gotowym do startu.

 Słów kilka o samym biegu.
Kilkanaście minut przed startem

Wystartowaliśmy o 9:15. Bezchmurne niebo,  słońce, ponad 20 stopni. Miałem lekkie obawy co do tej pogody. Pierwsze kilometry mimo małych podbiegów idą całkiem nieźle. Tempo trzymam mniej więcej tak jak zakładałem. Pije dużo wody, polewam się. Biegniemy ulicami miasta, obok miejsc które w większości zwiedzaliśmy. Pierwsze kilkanaście kilometrów, nic specjalnego się nie dzieje. Dziewczyny wyszły kibicować na 16km gdzie był lekki podbieg i załapałem się na fotkę :-)

16 km lekki podbieg

Za radą Dawida butelka w ręce, okazała się super podpowiedzią. Przy tym słońcu musiałem mieć cały czas wodę ze sobą. 18-19 km znowu małe podbiegi i wbiegamy na stadion na 21 km. Czas dobry, coś ok 1:52. Robimy kółeczko i wybiegamy na drugą część biegu ale trasą różniącą się z pierwszej części. Wszystko pod kontrolą, czuję się dobrze. Po 28 kilometrze zaczął się lekki zbieg, z drugiej strony zawodnicy z czołówki biegną już w stronę mety. Trwało to ok km, potem trochę prostej. Biegliśmy wzdłuż morza gdzie był też nawrót i powrót tą samą trasą do mety.  Tutaj zaczęły się "schody", od 35 kilometra 3 km podbieg :-( Ogólnie lubię podbiegi ale jeszcze w maratonie mi przeszkadzają :-) Popsuło to trochę moje plany utrzymania tempa biegu i musiałem trochę zwolnić. Po 38 kilometrze już było praktycznie płasko(już nie wliczam podbiegu w parku). Końcowe kilometry trochę przyśpieszam i na mecie udaje się zrobić życiówkę 3:48:48 :-) To był mój drugi maraton i w tym czułem się o niebo lepiej niż w Krakowie.

16 tygodni przygotowań i jest mały progres :-)

Profil trasy

Widać, że do płaskich ten maraton nie można zaliczyć :-)


Mocna grupa :-)
Wyjazd trzeba uznać za udany. Polecam każdemu wypad na kilka dni do Palermo, super widoki i niepowtarzalna architektura. Sam maraton nie jest bardzo duży, ma swój klimat i jeśli będziecie mieli okazję to szczerze polecam.

Teraz trochę regeneracji, choć jest już w planach kolejny start. Szczegóły zdradzę na dniach :-)

wtorek, 1 listopada 2016

Czas podsumowań - październik 2016


Miałem opisać ostatni start na 10 km, ale jakoś nie miałem weny do pisania.

Czas podsumować miesiąc październik.


Kolejny miesiąc przepracowany solidnie. Tylko się cieszyć, że taką regularność udaje się utrzymać i żadne kontuzje się nie przytrafiają. Październik to jeden z aktywniejszych miesięcy w tym roku. Były dwa dłuższe 30 kilometrowe wybiegania, start na 10 km z życiówką. Kilkudniowy wypoczynek nad morzem.Wszystko po to aby już za dwa tygodnie być gotowym na maraton w Palermo. Ten dystans pokonałem jak do tej pory tylko raz, w maju. Zobaczymy, co przyniesie ten bieg.

niedziela, 2 października 2016

Podsumowanie miesiąca - lipiec, sierpień, wrzesień.

W ostatnich trzech miesiącach trochę zaniedbałem bloga. Spowodowane to było wyjazdem do pracy i przeprowadzką na 4 miesiące do Wałbrzycha. Brakowało trochę czasu żeby usiąść i coś popisać, każdą wolną chwilę trzeba było wykorzystać na odpoczynek. Już jestem w Lubinie i będę starał się na bieżąca relacjonować przygotowania i starty. Na początek podsumowanie tego co działo się w miesiącach: lipiec, sierpień, wrzesień.

Jak widać regularność utrzymana i to cieszy :-) Wszystkie treningi zrobione, w porównaniu do ubiegłego roku gdzie przebiegłem 98 km, miesiąc bardzo udany.

W mojej branży przy sprzedaży podręczników to miesiąc najbardziej intensywny, ale jak widać jestem bardzo zadowolony, że udało mi się go tak przepracować. Nie było łatwo ale silna motywacja pozwoliła mi wyjść na trening. W tamtym roku tylko w sierpniu przebiegłem 86 km. Dodatkowo udało mi się wystartować w Półmaratonie Wałbrzych z całkiem niezłym czasem.

Wreszcie wrzesień i także wszystko zgodnie z planem. Już trochę więcej kilometrów ale to kluczowe tygodnie w przygotowaniach do maratonu w Palermo.


Wszystkie te miesiące przepracowałem solidnie. Nie było łatwo, bo dzień treningowy wyglądał tak: 5:50 pobudka, ok 6:20 wyjście na trening - powrót ok 8 i przed 9 do pracy. Praca kończyła się nie szybciej niż o 20 godzinie. Bywały momenty, że pracowałem 40 dni pod rząd. Najgorsze już za mną, teraz powinno być już trochę więcej czasu na trening i odpoczynek.

Dzisiaj mały sprawdzian jak idą przygotowania, start na 10 km w Jakubowie.

niedziela, 17 lipca 2016

Plany na kolejne miesiące 2016 roku

Z racji, że najintensywniejszy okres mojej pracy to czerwiec -wrzesień i na ten czas przeprowadzam się w inne strony (głównie Wałbrzych) to pierwsza część roku była ważniejsza bo miałem dużo więcej czasu na przygotowania do startów. W okresie wyżej wspomnianym, odpuszczam praktycznie starty. Zdecydowałem się na bieg w Toyota Półmaraton Wałbrzych, z dwóch przyczyn: obecnie tu mieszkam i to jest 5 bieg aby zaliczyć Koronę Polskich Półmaratonów. Praca pracą ale zostaną jeszcze do końca roku trzy miesiące: październik, listopad, grudzień gdzie mogę gdzieś wystartować.

Ostatnio brałem udział w badaniach, które dały mi bardzo dużo informacji na przyszłość. Dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy od ludzi którzy się na tym znają. Po badaniach cel numer jeden to spalanie tkanki tłuszczowej, bo jest jej trochę za dużo.




Dzięki informacji o moim tętnie spoczynkowym, maksymalnym i jeszcze kilku innych danych zmodyfikuję trochę moje treningi na dalszą część sezonu. Zapewne zwrócę większą uwagę na moje tętno. Jest kilka elementów do poprawy i w najbliższych miesiącach będę nad tym pracował.

Co ze startami w kolejnych miesiącach? Najważniejszy start to:


Teraz wszystko będzie podporządkowane pod ten start. Zapewne jakieś biegi jeszcze dojdą w celu sprawdzenia dyspozycji.

Zaczynam lekturę, "Bieganie metodą Danielsa", możliwe że na podstawie tej książki będę opierał swoje przygotowania pod ten maraton.

sobota, 9 lipca 2016

I ty możesz uratować komuś życie



Po kilku miesiącach wyczekiwania już oficjalnie otrzymałem razem z żoną kartę dawcy. Zachęcam wszystkich do rejestracji, możesz to zrobić bez wychodzenia z domu. Może Wasz genetyczny bliźniak będzie potrzebował pomocy??? Myślę, że uda się kogoś z czytających namówić do tej inicjatywy. Prawdopodobieństwo znalezienia odpowiedniego Dawcy dla Pacjenta jest bardzo niskie. Im więcej potencjalnych Dawców się zarejestruje, tym więcej szans na uratowanie życia dla chorych cierpiących na nowotwory krwi.

Wszystko możecie przeczytać na stronie https://www.dkms.pl/pl/zostan-dawca 


DO ROBOTY !!!

sobota, 2 lipca 2016

Czas podsumowań - czerwiec 2016





Jak to szybko leci, już połówka 2016 roku za nami :-) Od czerwca jestem w delegacji w Wałbrzychu i przy dużym natężeniu pracy próbuje biegać, kiedy się uda. Jak czerwiec wygląda w liczbach:





















Wygląda to całkiem dobrze w porównaniu do ubiegłego roku i miesiąca czerwca, teraz przebiegłem 60 km więcej. Także się da ale trzeba się trochę zmobilizować i zerwać poranki. W tym miesiącu dodatkowo brałem udział w dwóch półmaratonach, które zaliczają się do Korony Polskich Półmaratonów tj. Grodzisk Wielkopolski i Wrocław. Jeśli uda się utrzymać tą regularność będzie dobrze. Po 6 miesiącach na liczniku 1069 km. Na lipiec nie mam w planach żadnych startów, najbliższe plany to sierpniowy półmaraton w Wałbrzychu. Potem to już kolejne wyzwanie w listopadzie ale o tym w kolejnych wpisach. Miesiąc udany, kilka fajnych spotkań z ludźmi, którzy zarazili się tą samą pasją co ja :-)

niedziela, 19 czerwca 2016

4 PKO Nocny Wrocław Półmaraton


Kilka godzin temu zakończył się bieg we Wrocławiu, kilka słów o starcie i o otoczce biegu. Sama pora biegu dodaje uroku i start jest wyjątkowy. Rzadko startuje się w biegach o 22. 4 godziny przed biegiem przez Wrocław przeszła burza z intensywnymi opadami deszczu, woda lała się ulicami. Na szczęście się rozpogodziło i aura do biegania była bardzo dobra. W oczekiwaniu na bieg, spotkanie z Łukaszem (Od Zera Do Maratończyka) i Martą. Potem dojechał kolejny Łukasz :-) Miło upłynął czas przed biegiem. Kolor zielony na numerze startowym oznacza strefę czasową do 1:45. Taki był mój plan na bieg aby wynik był podobny jak w Grodzisku.

Ostatnie zdjęcia przed startem.

Na starcie stanęło ok 10 000 biegaczy, liczba robi wrażenie. Pierwsze 10 km chciałem biec w miarę spokojnie, bo jak pisałem wcześniej ostatni okres jeśli chodzi o treningi był mniej intensywny. Musiałem zobaczyć jakie będzie samopoczucie i wtedy jak będzie siła przyspieszę. Pierwsze 2 km zacząłem trochę szybciej bo po ok 4:45, ale już kolejne kilometry do 14 były w okolicach 4:52-4:55. Czułem się całkiem dobrze, w nogach była siła. Od 14 kilometra tempo trochę podkręciłem na 4:45 - 4:50. Tak już trzymałem do mety. Ostatni kilometr wyszedł 4:38 :-) Międzyczasy wyglądały następująco:

5 km 0:24:37 / miejsce 2699
10 km 0:49:23 / 2651
15 km 1:14:16 / 2564
20 km 1:38:25 / 2260

Siły rozłożone dobrze i na kolejnych kilometrach kilka osób udało się wyprzedzić. Końcowy rezultat:

miejsce 2198 czas 1:43:18

Z samego biegu jestem bardzo zadowolony. Kilka jeszcze słów o samej organizacji i atmosferze. Tutaj muszę powiedzieć, że nie zrobił na mnie ten bieg dużego wrażenia. Pakiet startowy bardzo skromny, porównując do Grodziska Wielkopolskiego. Na trasie może dużo ludzi, ale różnie to było z dopingiem. Najbardziej zawiodłem się na muzyce klasycznej, która miała być grana. Jakoś po za jednym punktem ich nie słyszałem. Na pewno plus za liczbę startujących ale cała reszta jakoś mi nie podpasowała. Pytanie czy w tą stronę będzie szedł ten półmaraton? 3 edycja była zdecydowanie lepiej zorganizowana na samej trasie: zespoły muzyczne i lasery na mostach. To tylko moje zdanie odnośnie biegu, Grodzisk wypadł pod każdym względem o wiele lepiej :-)

To był 4 z 5 biegów aby zdobyć Koronę Polskich Półmaratonów. Już tylko został 1 bieg: Wałbrzych lub Kraków.

Biegiem we Wrocławiu zakończyłem starty w najbliższym czasie. Trzeba teraz trochę popracować i może pod koniec sierpnia uda się pobiec w Wałbrzychu :-)





wtorek, 14 czerwca 2016

X Hunters Grodziski Półmaraton Słowaka

Cóż to był za bieg...

Z Marianem wybraliśmy się już dzień wcześniej aby odebrać pakiety startowe i na spokojnie w niedziele zdążyć na linię startu. Grodzisk Wielkopolski to małe miasteczko, które już dzień przed zaczynało żyć tym biegiem. Jeszcze przed startem kilka fotek z Kastą, trudno nie było ich znaleźć :-)

OLAWS na starcie
Jest i Kasta :-)
Plan na bieg to złamanie 1:45. Po maratonie trochę treningi zostały zaniedbane, dodatkowo wyjazd na majówkę i więcej pracy spowodował odczuwalny spadek formy. Dlatego nie liczyłem w tym biegu na życiówkę. Najlepszy okres w pierwszej części sezonu za mną, teraz etap aby utrzymać to co się wypracowało.

Postanowiłem biec cały półmaraton stałym tempem tj. poniżej 5 min/km. Pogoda dopisała, nie było za gorąco. Bieg rozpoczął się przemarszem z grającą orkiestrą. Już sam start zwiastował udaną imprezę. Punkt 9 wystrzał z armaty dał sygnał do startu. Ruszyliśmy z Grodziskiego rynku, gdzie oklaskiwało Nas dużo kibiców.

Może kilka słów o kibicach i organizacji. Pierwszy taki bieg na którym byłem, gdzie organizacja tak małego miasteczka był na dużym poziomie. Od pakietu startowego, po punkty odżywcze czy punkty z natryskami. Kibice na trasie byli niesamowici, którzy także częstowali swoją wodą i darmowym prysznicem. Grupy dzieci, młodzieży na trasie dawały duże wsparcie biegaczom. Atmosfera nie do opisania, jeśli ktoś się waha czy warto tutaj jechać, w 100% warto :-) Tutaj trzeba być, żeby to poczuć.

Do pokonania były dwie pętle. O samym biegu za dużo nie ma co pisać, plan udało się zrealizować. Tempo jak na ten moment było dla mnie odpowiednie. Jak to wyglądało na pomiarach czasu:

- po 3,75 km czas 0:18:41 / 709(zajmowane miejsce)
- po 10 km  0:49:22 / 832
- 14,3 km  1:11:12 / 830
- 20,5 km  1:42:01 / 824

Ostatecznie półmaraton w Grodzisku Wielkopolskim pokonałem na 818 miejscu z czasem 1:44:33. Średnie tempo biegu 4:57.


 Po biegu po raz kolejny miłe spotkanie z Łukaszem https://www.facebook.com/Od-zera-do-Marato%C5%84czyka-981289188657912/?fref=ts

Bieg niedzielny był moim 3 zaliczonym do zdobycia Korony Polskich Półmaratonów. Już w sobotę czas na 4 start we Wrocławiu i zostanie Wałbrzych lub Kraków jako piąty do wyboru :-) Półmaraton Wrocławski zakończy moje obecne plany startowe.

czwartek, 2 czerwca 2016

Czas podsumowań - Maj 2016


Tak w liczbach prezentuje się miesiąc maj. Kilometraż trochę mniejszy ale musiałem trochę się zregenerować po maratonie. Dwa tygodnie dochodziłem do siebie po tym wyczerpującym biegu. Bardzo ciężko było się zmobilizować do wyjścia na trening. Wszystkie przygotowania były podporządkowane pod majowy maraton.  Maj 2016 będę wspominał jeszcze długo, stałem się maratończykiem. Jestem bardzo zadowolony, że pierwsza część sezonu wypadła bardzo pozytywnie. Ten miesiąc zamyka pierwszy etap moich przygotowań w tym roku.

Plany na dalsze miesiące opisze w kolejnym wpisie.


wtorek, 17 maja 2016

Marzenia trzeba spełniać - Cracovia Maraton

Ponad rok temu spodobało mi się bieganie na tyle aby robić to regularnie. Żeby mieć większą motywacje postanowiłem wtedy założyć bloga. Jak blog to musi być jakiś tytuł no i w głowie zrodził się pomysł "Marzenia Napiego - maraton". Wtedy dystans ten był jakąś abstrakcją bo wtedy dystans 10km był dla mnie wyzwaniem.

Wpis z kwietnia 2015 roku:
http://napibiega.blogspot.com/2015/04/marzenia-napiego-przebiec-42-km-195.html

Pierwszy start odbył się 26.04.2015 na dystansie 5,4 km i potem stopniowo 10km, półmaraton i ...

Padła decyzja, że 2016 będzie rokiem gdzie główny cel to maraton. Dużo myśli czy to nie za szybko, czy dam radę, postanowiłem spróbować.

Plan przewidywał 16 tygodni przygotowań, 3 treningi biegowe w tygodniu. Do tych treningów dokładałem dodatkowe, tj siłę biegową i ćwiczenia stabilizacyjne. Momentami był to ciężki okres powiązany z wieloma wyrzeczeniami. Teraz już mogę powiedzieć, że ta praca się opłacała. Muszę powiedzieć, że jeśli się za coś zabiorę to staram się to robić sumiennie. Z tego co pamiętam to nie opuściłem żadnego zaplanowanego treningu, czasami wymagało to pobudki o 4:30 przy dłuższych biegach. Bywało, że można było pospać trochę dłużej do 6:00-6:30 żeby zdążyć na 9 do pracy. Większość właśnie było porannych biegów. Systematyczność przynosi efekty. Trening zrobiony kiedy się nie chce cieszy podwójnie :-)

Dzięki aktywności na Facebooku i biegu w Poznaniu udało mi się poznać Łukasza, który podobnie jak ja zaraził się bieganiem. Prowadzi także swoją stronę https://www.facebook.com/Od-zera-do-Marato%C5%84czyka-981289188657912/

Łukasz w swoim kalendarzu biegowym miał również zaplanowany Kraków i postanowiliśmy pobiec wspólnie. Czas, który chcieliśmy osiągnąć przed biegiem był podobny, także połączyliśmy siły,



przechodząc do samego biegu na królewskim dystansie. Start zaplanowany był na godzinę 9:00. Noc przed upłynęła całkiem dobrze jak na Mnie, nawet większość udało się przespać :-). Pobudka po 5:00 i ok 6 śniadanie. Ok 8 zbiórka i wyruszyliśmy wspólnie z żonami na linię startu. Ranek był chłodny i wietrzny. Chciało się jak najszybciej wystartować. Stoimy w strefie czasowej 3:45-4:00 do rozpoczęcia zostały już tylko minuty.

Przed startem jeszcze humory dopisują. 


Kiedy ten start?


Po 9 ruszyliśmy na trasę i na pierwsze kilometry plan był na tempo 5:20-5:30. Mimo dużej ilości biegaczy, zaczęliśmy spokojnie bez większych przepychanek do przodu. Na początku biegnie się dobrze, na trasie od samego początku dużo ludzi, tylko te kilometry :-) Zgodnie z ustaleniami korzystamy z punktów z wodą. Po 3 km staraliśmy się trzymać tempo w okolicach 5:15-5:20. Warunki pogodowe były bardzo zmienne raz słońce, chmury i wiatr. Kolejne kilometry mijają, uśmiech na twarzy jest. Duża liczba kibiców na całej trasie, którzy dodają sił. Są również siły na przybijanie "pion". Dość szybko mijały kilometry, pierwszy żel poszedł w ruch. Cały czas się nawadniamy. Powoli zbliżamy się do półmetku, który był w okolicach Zamku Królewskiego. Tam też czekały nasze żony i mój drugi żel na dalszą część trasy. Szybkie zrobione foto i do mety już mniej niż połowa :-).


Gdzie są żele?

Półmetek
Czas coś lekko ponad 1:53, według planu. Tempo biegu udało nam się trzymać do ok 27 kilometra i od tego momentu już stopniowo spadało. Z kilometra na kilometr biegło się coraz ciężej. Powoli zaczynały się bóle w nogach. Nie da się ukryć trzeba walczyć głową i się nie poddawać. Różne myśli chodzą po głowie, najważniejsze to wierzyć w końcowy sukces. Opadamy powoli z sił, Łukaszowi doskwiera kolano i musi chwilę przejść. Od 37-38 km biegnę sam, bardziej już truchtam, tempo spadło do 6:00- 6:15. Nogi ciężkie, głowa pęka od myśli - jak tu wykrzesać te siły, to tylko ostatnie 4 km !!! Trzeba to przeżyć, bo to jest nie do opowiedzenia. Walka z samym sobą trwa. Zbliżam się już nad Wisłę, wiem że już jest nie daleko. Ostatni punkt odżywczy na 40 km i przechodzę do szybkiego marszu. Jest jeszcze gorzej, do mety trochę ponad 2 km. Przeszedłem może z 30m i  cały czas głowa paruje od myśli. Mówię sobie, truchtaj powoli dasz rade. Ruszyłem dalej biegnąc. To był najgorszy ze wszystkich kilometrów w tempie 7:13.

ok 41 km

Załapałem się jeszcze na foto Darii z Kasty... i została długa prosta do rynku. Tłumy ludzi i ostatni kilometr do mety. Jakoś te nogi jeszcze dawały rady, widać w oddali metę. Wśród kibiców stoi żona, ostanie metry.


Meta już tak blisko


UDAŁO SIĘ JESTEM MARATOŃCZYKIEM !!!!!!!!!!!! :-)

Dawno tak nie byłem wyczerpany, największy problem miałem z nogami. Do dziś dzień jeszcze czuję w nogach ten bieg. ŁUKASZ dziękuje za wspólny bieg, szkoda że nie przekroczyliśmy razem mety. Jeszcze kiedyś się uda :-)

Kilka minut po biegu. Widać wyczerpanie.
Cieszy fakt, że udało się złamać 4 godziny.

Ten wynik dał mi 2406 miejsce w OPEN i w M30- 835 miejsce :-)
Upragniony medal :-)


PODSUMOWANIE

Od razu mówię było warto. Bieg na tym dystansie to zupełnie inne bajka. Ciężko porównać ten wysiłek do czegokolwiek. Trzeba to przeżyć na własnej skórze. Jak dużo odgrywa tutaj głowa po 30 km. Tyle myśli co tli się w głowie, trzeba jakoś tą walkę wygrać i się zmobilizować do dalszego biegu. Maraton pokazuje w jakiej dyspozycji obecnie jesteśmy, co możemy poprawić, nad czym popracować. Uczy walki z samym sobą i swoimi słabościami. Mimo regularnych treningów, widzę że przed kolejnymi startami w maratonie trzeba jeszcze mocniej popracować. Jakiś czas temu mało kto by uwierzył, że uda mi się pokonać ten dystans. Udało się!!! 

PODZIĘKOWANIA

Wszystkim, którzy trzymali kciuki za to, że się uda bardzo dziękuje. Za każde "lubię to" po treningu, nawet nie wiecie jak to pomaga i mobilizuje. Żonie za wsparcie, poranne wstawanie i szykowanie kilku dań do pracy. Za wspólne wyjazdy na zawody, choć czasami jej się nudzi :-) Rodzicom za wsparcie i wszystkim znajomym.




 




niedziela, 8 maja 2016

Łabędzi bieg - tydzień przed maratonem






W oddalonej o kilka kilometrów od Lubina Ścinawie, dzisiaj odbył się I Łabędzi Bieg. Dystans to ok 9 kilometrów. Bieg potraktowany jako ostatni dłuższy trening przed maratonem. Do maratonu pozostał już tylko tydzień !!! Nie ma co już się mocno eksploatować. 9 km w tempie 5:00, po biegu jeszcze musiałem trochę dołożyć kilometrów i razem wyszło ponad 15 :-) Pogoda dzisiaj była męcząca ok 20 stopni, całe szczęście że był lekki wiaterek. Potrenowane, teraz tydzień wyczekiwania do biegu, który w tym roku jest najważniejszy.

Rezultat końcowy:
82  Miejsce NAPORA PRZEMYSŁAW OLAWS ZŁOTORYJA, LUBIN Open M Brutto 43:32 Netto 43:24  

13,825






Została ostatnia prosta, jeszcze tylko dwa treningi i niedzielny start Cracovia Maraton na dystansie 42,195 km. Nic się już nie da polepszyć, trzeba tylko utrzymać to co się wypracowało przez 16 tygodni czasami ciężkiej pracy.

Wspólnie z kolegą "Od zera do Maratończyka" -  https://www.facebook.com/Od-zera-do-Marato%C5%84czyka-981289188657912/?fref=ts postanowiliśmy w Krakowie połączyć siły i pobiec razem. Będzie jeszcze czas o tym napisać.